8 marca - dzisiejsze święto skłania nas do rozmów o
kobietach. Dlatego proponuję Wam dzisiaj książkę, w której losy głównego
bohatera kręcą się wokół najważniejszych kobiet jego życia.
Bohaterem książki Anny Onichimowskiej "Dzień czekolady"
jest kilkuletni Dawid. Poznajemy go w chwili, gdy zauroczony wpatruje się w
dziewczynkę tańczącą w spódniczce hula.
Okazuje się, że dziewczynka ma na imię
Monika i jest nową sąsiadką Dawida. Monika jest sympatyczna, ale jednocześnie
tajemnicza. Od początku powstaje między nimi jakiś magnetyzm, wzajemne
zainteresowanie i przyciąganie, a my w miarę czytania uświadamiamy sobie,
dlaczego tak jest.
Rozumiałem bardzo dobrze, że Monika tęskni
za babcią. Ja też tęskniłem za moją siostrą Zuzią. To, że Zuzia odeszła na
zawsze było najgłupszą rzeczą, jaka przydarzyła mi się w życiu. [...]
Chciałem o tym wszystkim
opowiedzieć Monice, ponieważ byłem pewien, że ona zrozumie. Ale nie miałem
pojęcia jak.
Podobieństwo życiowych doświadczeń Dawida i Moniki sprawia,
że od początku świetnie się rozumieją i gotowi są pomagać sobie nawzajem. Choć
dziewczynka pojawiła się nagle i nie wiadomo skąd, szybko stała się częścią życia
Dawida. Chłopiec gotów jest zrobić wszystko, by uchronić Monikę przed wiedźmą,
która chce ich rozdzielić. Dlatego razem z przyjaciółką ucieka z domu, bierze z
nią ślub, dlatego wyrusza na poszukiwanie pożeracza poniedziałków, a później
skoczków czasu.
"Dzień czekolady" jest więc opowieścią o wielkiej
przyjaźni. Ale nie tylko. To również książka o miłości i tęsknocie. Nie mamy tu
jednak obrazu miłości różowej, pełnej dobroci i czułych gestów. Chodzi raczej o
tę miłość, która nie zdążyła wypełnić życia jak należy, która trwa we
wspomnieniach, która każe uciekać w świat wyobraźni.
Dawid wciąż myśli o nieżyjącej siostrze. Wierzy, że wróciła
do niego pod postacią rudego bezdomnego kota. Dlatego zajmuje się zwierzęciem,
dokarmia je, rozmawia z nim, a nawet nazywa imieniem zmarłej siostry. Chłopcu
jest ciężko również z powodu relacji z rodzicami - mieszka on tylko z mamą, a tata
rzadko ich odwiedza. Tęsknota i pustka są więc podwójne.
Monika natomiast ciągle wspomina babcię i snuje plany
wyjazdu do niej. Nie wiemy do końca, czy babcia istnieje naprawdę, choć wydaje
się, że jest tworem wyobraźni dziewczynki. Wyobrażenie babci odzwierciedla
tęsknotę za prawdziwym rodzinnym domem. Monika mieszka z ciocią Agnieszką i jej
przyjaciółką Joasią i jakkolwiek sympatyczne byłyby to osoby, to nie zastąpią
rodziców.
Tęsknota wypełnia serca Dawida i Moniki. Tych dwoje, mimo że
są dziećmi, dobrze wie, czym jest ból utraty kogoś bliskiego. Wiedzą, czym jest
pustka, może dlatego tak szybko stali się sobie bliscy i dlatego tak bardzo nie
chcą, by ktoś ich rozłączył. Przeczytajcie "Dzień czekolady", a
dowiecie się, czy im się udało oraz kim jest kolejna ważna kobieta w życiu
Dawida - Basia.
Anna Onichimowska snuje opowieść na granicy rzeczywistości i
snu, w której marzenia przeplatają się z tęsknotami, a fantazje z tym, co
realne. Pokazuje dziecięcy sposób widzenia i rozwiązywania problemów, a robi to
subtelnie i zarazem okrutnie. Jak dla mnie - wzruszająco. Ta opowieść jest właśnie jak czekolada - trochę słodka, ale bardziej gorzka.
Ilustracje Emilii Dziubak są pięknym uzupełnieniem tekstu.
Świetnie oddają klimat opowiadania oraz emocje bohaterów. Uwielbiam stonowane
obrazy Emilii Dziubak! Prawda, że tego śniegu aż chciałoby się dotknąć?
Dzień czekolady
Anna Onichimowska
Ilustracje: Emilia Dziubak
Wydawnictwo Literatura
Ale przepiękne ilustracje! Oczarowały mnie!
OdpowiedzUsuńTak, uwielbiam ilustracje Emilii Dziubak.
UsuńMąż czytał tę książkę córce, tzn zaczął i nie skończył, gdyż uznał, że dla jego sześcioletniej królewny jest za...."drastyczna"
OdpowiedzUsuńDrastyczna? Nigdy bym tak o tej książce nie pomyślała. Jest dość smutna, to fakt, ale moja córka, choć jest bardzo wrażliwa, nie miała problemu z jej odbiorem. Myślę, że tego typu książki można porównać do baśni - nie każdy ma odwagę je dzieciom czytać.
UsuńIlustracje są cudne;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Treść też jest piękna.
UsuńWygląda przepięknie. Będziemy szukać
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się czytając samą recenzję ;-). Trochę smutna opowieść ale za to z jakimi pięknymi ilustracjami...
OdpowiedzUsuńJeśli wzruszyłaś się czytając recenzję, to pewnie tak jak ja popłaczesz się też pod koniec książki. Mnie co chwilę łamał się głos :)
UsuńCoś co ilustruje Emilia Dudziak chyba nie może być złe :). Mój notatnik zapełnia się kolejnymi zapisami ciekawych pozycji książkowych, a ja czekam na dopływ gotówki.
OdpowiedzUsuńPo prostu kocham wszystkie prace tej ilustratorki!
OdpowiedzUsuń