wtorek, 14 kwietnia 2015

"PIENIEK OTWIERA MUZEUM", a ja otwieram bloga

Wszyscy w jakimś stopniu jesteśmy kolekcjonerami. Jedni zbierają znaczki, karty, monety, inni otwieracze, zapalniczki, magnesy na lodówkę. Dzieci zbierają serie ulubionych zabawek, plakaty, śrubki znalezione na spacerze, kamyki, papierki po cukierkach czy batonikach. Maluchy mają szczególny dar wynajdywania i kolekcjonowania skarbów. Dlatego właśnie bohater książki „Pieniek otwiera muzeum” jest taki prawdziwy.









Z każdego spaceru przynosi do domu mnóstwo fantastycznych rzeczy: szyszki, patyki, kamyczki, gwoździe, śrubki, sznurki… długo by można wymieniać, ale po co? To po prostu trzeba zobaczyć. Książka jest ciekawie zilustrowana – dzieci na pewno będą zachwycone wynajdywaniem coraz to nowych skarbów wśród Pieńkowych zdobyczy. 




W domu nasz bohater opisuje każdą rzecz, a następnie wkłada do odpowiedniego pudełka, bo Pieniek jest porządny i wszystko ma posegregowane według różnych kategorii. Nie będę opowiadać o tym, co się stało, gdy w domu Pieńka skończyło się wolne miejsce. Każdy się pewnie domyśli – przecież tytuł mówi sam za siebie. Ale muzeum to nie koniec historii. Dla mnie najciekawsze jest to, co było później.

Polecam lekturę „Pieńka” wszystkim rodzicom, gdyż jest to zabawna historyjka o dziecięcym zbieractwie, o przywiązaniu do przedmiotów i o tym, jak sobie z nim poradzić, by nie zagracić domu. Można powiedzieć że jest to opowieść z przesłaniem ekologicznym, a nawet w duchu modnego ostatnio minimalizmu.

Dla dzieci wspaniałą zabawą jest oglądanie książki „Pieniek otwiera muzeum”; wyszukiwanie i opisywanie togo, co Pieniek przynosi do domu może pochłonąć nie tylko maluchy. Jak każdy picturebook, tak i ten, jest punktem wyjścia do różnych zabaw i interpretacji. Ja z moimi dziećmi bawiłam się świetnie, Młodszy miał pokazywać konkretne rzeczy (np. znajdź wszystkie szyszki, pokaż kółka, okulary, młotek), a ze Starszą ćwiczyłam kategoryzowanie (co można zawiązać, co można na siebie założyć, wskaż narzędzia, elementy żywej natury, elementy wyposażenia domu). Zainspirowani książką, bawiliśmy się również w segregowanie własnych zabawek według różnych właściwości, np. koloru, kształtu, przeznaczenia, materiału, z którego zabawka jest wykonana. Możliwości do zabawy jest naprawdę dużo.


Czerwone pojazdy Młodszego 

  Malutkie zwierzątka Starszej.

Do książki o Pieńku mam bardzo osobisty stosunek – dała mi do myślenia w sprawie mojego własnego zbieractwa i stosunku do rzeczy, które od lat wciąż i wciąż gromadzę. Chodzi o książki. Długo nie wiedziałam, jak poradzić sobie z poczuciem frustracji, że nie wszystkie piękne i ciekawe książki mam na własność, a te, które wypożyczałam z biblioteki, po jakimś  czasie ulatują z pamięci. Aż w końcu trafiłam na Pieńka i jego genialną babcię, która podpowiedziała, że wszystkie skarby trzeba skatalogować, a następnie stworzyć album. Album, który pomaga pamiętać, i który można pokazać znajomym. Dla mnie idealną formą albumu zawierającego wspomnienia przeczytanych książek jest właśnie blog.  



Pieniek otwiera muzeum
Tekst i ilustracje: Åshild Kanstad Johnsen
Tłumaczenie: Milena Skoczko
Wydawnictwo Dwie Siostry 





1 komentarz:

  1. Witaj w blogosferze! Sama walczę ze zbieractwem, czasem tak ciężko coś tak po prostu wyrzucić, ale cenię też minimalizm w swoim otoczeniu - do czego sama dążę. Bardzo fajny pomysł na album z przeczytanymi książkami :) Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń