wtorek, 8 marca 2016

Trochę słodka, ale bardziej gorzka - "Dzień czekolady"



8 marca - dzisiejsze święto skłania nas do rozmów o kobietach. Dlatego proponuję Wam dzisiaj książkę, w której losy głównego bohatera kręcą się wokół najważniejszych kobiet jego życia.






Bohaterem książki Anny Onichimowskiej "Dzień czekolady" jest kilkuletni Dawid. Poznajemy go w chwili, gdy zauroczony wpatruje się w dziewczynkę tańczącą w spódniczce hula. 


Okazuje się, że dziewczynka ma na imię Monika i jest nową sąsiadką Dawida. Monika jest sympatyczna, ale jednocześnie tajemnicza. Od początku powstaje między nimi jakiś magnetyzm, wzajemne zainteresowanie i przyciąganie, a my w miarę czytania uświadamiamy sobie, dlaczego tak jest.

                Rozumiałem bardzo dobrze, że Monika tęskni za babcią. Ja też tęskniłem za moją siostrą Zuzią. To, że Zuzia odeszła na zawsze było najgłupszą rzeczą, jaka przydarzyła mi się w życiu. [...]
                Chciałem o tym wszystkim opowiedzieć Monice, ponieważ byłem pewien, że ona zrozumie. Ale nie miałem pojęcia jak.

Podobieństwo życiowych doświadczeń Dawida i Moniki sprawia, że od początku świetnie się rozumieją i gotowi są pomagać sobie nawzajem. Choć dziewczynka pojawiła się nagle i nie wiadomo skąd, szybko stała się częścią życia Dawida. Chłopiec gotów jest zrobić wszystko, by uchronić Monikę przed wiedźmą, która chce ich rozdzielić. Dlatego razem z przyjaciółką ucieka z domu, bierze z nią ślub, dlatego wyrusza na poszukiwanie pożeracza poniedziałków, a później skoczków czasu. 

 
"Dzień czekolady" jest więc opowieścią o wielkiej przyjaźni. Ale nie tylko. To również książka o miłości i tęsknocie. Nie mamy tu jednak obrazu miłości różowej, pełnej dobroci i czułych gestów. Chodzi raczej o tę miłość, która nie zdążyła wypełnić życia jak należy, która trwa we wspomnieniach, która każe uciekać w świat wyobraźni.


Dawid wciąż myśli o nieżyjącej siostrze. Wierzy, że wróciła do niego pod postacią rudego bezdomnego kota. Dlatego zajmuje się zwierzęciem, dokarmia je, rozmawia z nim, a nawet nazywa imieniem zmarłej siostry. Chłopcu jest ciężko również z powodu relacji z rodzicami - mieszka on tylko z mamą, a tata rzadko ich odwiedza. Tęsknota i pustka są więc podwójne.

Monika natomiast ciągle wspomina babcię i snuje plany wyjazdu do niej. Nie wiemy do końca, czy babcia istnieje naprawdę, choć wydaje się, że jest tworem wyobraźni dziewczynki. Wyobrażenie babci odzwierciedla tęsknotę za prawdziwym rodzinnym domem. Monika mieszka z ciocią Agnieszką i jej przyjaciółką Joasią i jakkolwiek sympatyczne byłyby to osoby, to nie zastąpią rodziców. 

Tęsknota wypełnia serca Dawida i Moniki. Tych dwoje, mimo że są dziećmi, dobrze wie, czym jest ból utraty kogoś bliskiego. Wiedzą, czym jest pustka, może dlatego tak szybko stali się sobie bliscy i dlatego tak bardzo nie chcą, by ktoś ich rozłączył. Przeczytajcie "Dzień czekolady", a dowiecie się, czy im się udało oraz kim jest kolejna ważna kobieta w życiu Dawida - Basia.

Anna Onichimowska snuje opowieść na granicy rzeczywistości i snu, w której marzenia przeplatają się z tęsknotami, a fantazje z tym, co realne. Pokazuje dziecięcy sposób widzenia i rozwiązywania problemów, a robi to subtelnie i zarazem okrutnie. Jak dla mnie - wzruszająco.  Ta opowieść jest właśnie jak czekolada - trochę słodka, ale bardziej gorzka.

Ilustracje Emilii Dziubak są pięknym uzupełnieniem tekstu. Świetnie oddają klimat opowiadania oraz emocje bohaterów. Uwielbiam stonowane obrazy Emilii Dziubak! Prawda, że tego śniegu aż chciałoby się dotknąć?



Dzień czekolady
Anna Onichimowska
Ilustracje: Emilia Dziubak
Wydawnictwo Literatura

11 komentarzy:

  1. Ale przepiękne ilustracje! Oczarowały mnie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mąż czytał tę książkę córce, tzn zaczął i nie skończył, gdyż uznał, że dla jego sześcioletniej królewny jest za...."drastyczna"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drastyczna? Nigdy bym tak o tej książce nie pomyślała. Jest dość smutna, to fakt, ale moja córka, choć jest bardzo wrażliwa, nie miała problemu z jej odbiorem. Myślę, że tego typu książki można porównać do baśni - nie każdy ma odwagę je dzieciom czytać.

      Usuń
  3. Wygląda przepięknie. Będziemy szukać

    OdpowiedzUsuń
  4. Wzruszyłam się czytając samą recenzję ;-). Trochę smutna opowieść ale za to z jakimi pięknymi ilustracjami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli wzruszyłaś się czytając recenzję, to pewnie tak jak ja popłaczesz się też pod koniec książki. Mnie co chwilę łamał się głos :)

      Usuń
  5. Coś co ilustruje Emilia Dudziak chyba nie może być złe :). Mój notatnik zapełnia się kolejnymi zapisami ciekawych pozycji książkowych, a ja czekam na dopływ gotówki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Po prostu kocham wszystkie prace tej ilustratorki!

    OdpowiedzUsuń