Pewnego razu chorobą zmożona
Siedziała rodzina w domu znudzona.
Córka przy biurku cały dzień ślęczy,
Pisanie literek bardzo ją męczy.
Wtem nagle przybory w piórniku ożyły
I ludzkim głosem tak przemówiły:
Robienie lekcji odłóżmy na potem,
Teraz staniemy się samolotem!
W kadłub solidny się kredka zmieniła,
Wnet do niej linijka się przyłączyła
Tworząc dwa skrzydła. Funkcję zaś sterów
Przejęły gumki - fanki bajerów.
Córka otwiera oczy szeroko,
Samolot nad miastem leci wysoko.
Patrzy rodzinka, uwierzyć nie może,
Co to za dziwy dzisiaj na dworze!
Po niebie już leci maszyna druga,
A za nią ciągnie się spalin smuga.
Czy przylecieli nią ludzie z przyszłości,
Czy może kosmici? Mam wątpliwości.
Ta technologia zapiera dech ojcu
I wykrzykuje on głośno: "No w końcu!
To nie mej fantazji wytwór banalny,
Lecz statek na niebie prawdziwy! Realny!"
Patrzy rodzinka, uwierzyć nie może,
Co to za dziwy dzisiaj na dworze!
Znad tekstu matka podnosi wzrok
I patrzy w chmury: "To miał być smok!
Więc czemu samolot? Nic nie pojmuję,
Tak pięknie słowami świat przecież maluję.
Lecz znów mi nie wyszło... Niesforne wyrazy
Niezgodne z zamiarem mym tworzą przekazy".
Gdy matka uważniej się w niebo wpatruje,
Stwierdza: "Ten samolocik tu jednak pasuje!"
Patrzy rodzinka, uwierzyć nie może,
Co to za dziwy dzisiaj na dworze!
A teraz nowość, patrzcie, no proszę,
Najmłodszy dodaje swoje trzy grosze.
Szybkim i sprawnym ręki swej ruchem
Na niebie tworzy już zawieruchę.
Powstają chmury i kłęby mgły,
W mgle tej się gubią maszyny trzy.
Tak patrząc na niebo, chmury i mgłę
Nie wiemy co prawdą jest, a co snem.
I oto śmignęła nam myśl całkiem nowa:
"Nasza rodzinka jest odlotowa!"
Recenzję książki możecie znaleźć TU.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz