niedziela, 8 maja 2016

Regulamin na lato



W maju świat nabiera intensywnych kolorów. W powietrzu czuć zbliżające się lato. Pora zacząć planować wakacje. Dla pracujących rodziców to dwa długie miesiące, podczas których trzeba zapewnić dzieciom jakąś opiekę. Wyjazdy do dziadków, kolonie czy obozy – o ile dla dzieci są one okazją do przeżycia nowych przygód, o tyle dla rodziców stanowią stresujący czas rozstania. Wakacje nierozerwalnie kojarzą mi się z procesem inicjacji. Obowiązują wtedy zupełnie inne zasady niż zwykle. By przetrwać, trzeba je poznać.


„Regulamin na lato” Shauna Tana to jedna z tych książek, których początkowo zupełnie się nie rozumie. Niektórzy odkładają takie książki na półkę i o nich zapominają. Ja o „Regulaminie na lato” nie mogłam przestać myśleć przez długi czas. W tej książce jest coś pociągającego, może dlatego, że jest jednocześnie piękna i niepokojąca.  

Uwagę przyciągają przede wszystkim ilustracje. Każda strona to niezwykły, surrealistyczny obraz.  Shaun Tan za pomocą kontrastów oraz gry świateł buduje atmosferę tajemniczości, pustki i ciszy. Scenerię obrazów stanowi opustoszałe miasto, rozgrzane betonowe mury skrywają jednak wiele tajemnic. Bohaterami są dwaj chłopcy, młodszy – uczeń, i starszy – jego przewodnik po świecie rządzącym się określonymi regułami.



W warstwie tekstowej książki poznajemy tytułowy „Regulamin na lato”. Mamy tu zaledwie kilkanaście prostych zdań. „Tego nauczyłem się ostatniego lata” – zaczyna narrator, by na następnych stronach przybliżyć nam reguły obowiązujące w świecie bez dorosłych, reguły które młodszy chłopiec poznał dzięki starszemu bratu/koledze. Każda kolejna rozkładówka zawiera obraz zestawiony z określaną zasadą: „Nigdy nie depcz ślimaka”, „Nigdy nie upuszczaj słoika”, „Nigdy nie psuj doskonałego planu”, „Nigdy nie kłóć się z sędzią”, „Nigdy nie pytaj o powód”.  




Kolejne obrazy i przyporządkowane im reguły są niczym odrębne opowieści. Widzimy wyrwane z kontekstu skrawki sytuacji, nie znamy ich początku ani zakończenia. Nie rozumiemy, w każdym razie nie z naszej dorosłej perspektywy, co się stało, ale czujemy napięcie i niepokój. Odbiorca książki jest trochę jak wścibski podglądacz – na podstawie usłyszanych skrawków zdań, podpatrzonych urywków zdarzeń tworzy sobie wyobrażenie całości. Tak naprawdę nie wie jednak, co dokładnie się wydarzyło. Dorosły odbiorca „Regulaminu na lato” jest jednocześnie jak rodzic, próbujący wniknąć w świat usamodzielniającego się dziecka. Bywa oczarowany mocą dziecięcej wyobraźni, ale zazwyczaj jest zagubiony i zaniepokojony. Przeczuwa zbliżającą się katastrofę. Ale czy katastrofa rzeczywiście musi nastąpić?

A co widzą dzieci w niezwykłych obrazach Shaun Tana? Coś widzą, skoro to właśnie Zosia wyszukała „Regulamin na lato” na bibliotecznej półce, a po przejrzeniu książki przytuliła ją mocno i zażądała wypożyczenia. Czy urzekł ją fascynujący świat pełen zagadkowych stworzeń, malowniczość ilustracji, czy może jeszcze coś innego? Może świat bez dorosłych? Świat pełen przygód?


Do „Regulaminu na lato” wracałyśmy wiele razy, za każdym razem dostrzegając w tej książce coś innego. Nic dziwnego – surrealistyczne ilustracje bardzo pobudzają wyobraźnię, i to nie tylko dziecięcą, a napięcie pomiędzy obrazem a tekstem daje duże pole do interpretacji. Zdecydowanie nie jest to książka na jeden raz.

Przed zbliżającymi się wakacjami warto sięgnąć po „Regulamin na lato”, by inaczej spojrzeć na swoje (tak, swoje!) lęki. Czy tylko mnie się wydaje, czy w ostatnich latach rodzice coraz bardziej boją się pozostawiać dzieci same, bez kontroli zwanej inaczej opieką? Ja z sentymentem wspominam wszystkie moje niebezpieczne wakacyjne przygody. A wy?


Regulamin na lato
Shaun Tan
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Wydawnictwo Kultura Gniewu


7 komentarzy:

  1. Ilustracje wymiatają! Niesamowite!

    OdpowiedzUsuń
  2. "piękna i niepokojąca" - to właśnie kwintesencja opowieści/ilustracji Shauna Tana! <3
    po pierwszych samodzielnych chwilach Jana na podwórku w tym roku, nie mam pojęcia jak z tymi "wakacyjnymi" chwilami bez kontroli radzili sobie kiedyś rodzice młodych łowców przygód... ja chyba będę musiała sięgnąć po "Regulamin...", bo przecież nie chcę dziecku odbierać tych ewentualnych wspomnień, ale matczyne serce mam pełne obaw

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano będzie się trzeba przyzwyczajać, że nie będziemy już o naszych dzieciach wiedzieć wszystkiego.

      Usuń
  3. Hm....zupełnie inna niż inne książki i może dlatego może się podobać!

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękności nam pokazałaś.
    Ja żyłam bez kontroli, a podczas wakacyjnych wojaży bywało, że nikt nie wiedział, gdzie się podziewam. To był dobry czas...:) Ale swoje dzieci zabieramy ze sobą wszędzie, poznają świat teraz, potem może nie będą się włóczyć:)
    (nie jest to mój pomysł, kiedyś go zasłyszałam od młodego małżeństwa, i przyjęłam za swoje).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uważam, że dzieci muszę się trochę same powłóczyć po podwórkach, poznawać świat swój na własny sposób. Tylko oczywiście od pewnego wieku. Pytanie - jakiego?

      Usuń