Lisy czaiły się w książkach, a gdzieżby indziej. O istnieniu
niektórych po prostu nie pamiętałam, bo mieszkają w lekturach, do których dawno
nie zaglądaliśmy. Inne trochę mnie zaskoczyły, głównie dlatego, że nigdy nie zwróciłam
uwagi na ich obecność. Wszystkie wypatrzyła Starsza, wyczulona ostatnio na
wszystko, co rude i puszyste. Przedstawiam Wam zatem
5 KSIĄŻEK Z LISEM W
TLE:
1. "Brzechwa
dzieciom", Oficyna Wydawnicza G&P (tu: wiersz
"Lis" oraz
"Szelmostwa Lisa Witalisa") - jedna z tych oczywistych książek.
Wierszyk o lisie Starsza recytuje z pamięci odkąd jako 3-latka pokochała
piosenki z "Akademii Pana Kleksa". Warto przypomnieć sobie kultowe ilustracje
Jana Szancera.
2. Jan Brzechwa
"Bajki", wydawnictwo Papilon - tu znowu "Szelmostwa Lisa
Witalisa". Choć nie jest to nasza ulubiona bajka, to moda na lisy zmusza
nas do przypomnienia sobie o przygodach tego niezwykłego bohatera.
3. "Kolorowy
trening antystresowy. Esy-floresy", wydawnictwo Buchmann - precyzyjne,
szczegółowe kolorowanki to coś, co uwielbiamy obydwie. Każda ma własną, żeby
nie było kłótni, gdybyśmy chciały kolorować jednocześnie. Lis z "Esów-floresów"
jest naprawdę piękny. Ma w sobie coś tajemniczego.
4. Rotraut Susanne
Berner "Wiosna na ulicy Czereśniowej", wydawnictwo Dwie Siostry -
tu obecność lisa trochę mnie zaskoczyła. Zupełnie nie pamiętałam o jego
istnieniu, choć jest wymieniony na tylnej okładce jako jeden z bohaterów
książki. Cóż, motoryzacyjne zainteresowania Młodszego całkowicie zdominowały
nasz sposób patrzenia na "Ulicę Czereśniową". Na szczęście Starsza
jest czujna i odkryliśmy liska na nowo.
5. Katarzyna Bogucka "Rok
w mieście", wydawnictwo Nasz Księgarnia - największe zaskoczenie na
naszej liście. Lisek, absolutnie niezauważony przez ostatnie 3 miesiące (od
kiedy czytamy "Rok w mieście", a czytamy niemal codziennie), mieszka
sobie spokojnie w lesie na obrzeżach miasta.
Na koniec sprawca
całego zamieszania - "Mały Książę". Na książkę "Mały Książę dla
dzieci" od wydawnictwa Znak zdecydowałam się zaraz po wyjściu z kina. Mam
wprawdzie własny egzemplarz dzieła Antoine’a de Saint-Exupéry’ego, ale uznałam,
że dla Starszej taka okrojona, dziecięca wersja będzie bardziej odpowiednia. Po
tym, jak moja córka zareagowała na film, wiedziałam, że będzie chciała wracać
do historii o Małym Księciu. Dodatkowo skusiły mnie piękne filmowe ilustracje.
Dodam tylko, że jako statyści na zdjęciach wystąpiły liski,
których populacja niebezpiecznie się ostatnio na Poddaszu powiększa:
- lisek z rolki po papierze toaletowym
- lisek-zakładka do książki
- figurka nie-wiadomo-skąd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz