Tata niedźwiedź zdradza swojemu synkowi sposób na udany
dzień. Jest to "mocne przytulenie się do kogoś". Niedźwiadek z
entuzjazmem postanawia od razu wypróbować, czy to działa. Ojciec i syn ruszają
więc w odwiedziny do swojego sąsiada, Pana Bobra. Wizyta pozostawia w
niedźwiadku uczucie niepewności i niedosytu, namawia więc tatę na dalszą
wyprawę.
Łasica, Zające, Wilk, Łoś, Gąsienica - każde zwierzę trochę inaczej
reaguje na niecodzienną propozycję przytulenia się. Dla jednych jest to
krępujące, dla innych zupełnie naturalne. Nikt jednak nie pozostaje na
przytulanie obojętny. Pan Bóbr uznał sąsiadów za ekscentrycznych, ale
sympatycznych. Łasica się wzruszyła. Zające "nie mogły uwierzyć w swoje
szczęście" (koniecznie przeczytajcie, dlaczego). Były też uściski bez
poufałości i uściski bardzo dokładne. Dla Myśliwego natomiast spotkanie z radosnymi
niedźwiedziami okazało się dosłownie rozbrajające. Na koniec ojciec i syn
przytulili siebie nawzajem "najmocniej, najdokładniej i najczulej, jak
tylko potrafili".
Każde kolejne spotkanie dawało misiom coraz więcej
pozytywnej energii, a ta przechodziła na ściskanych znajomych. Im bardziej niedźwiedzie
"nakręcają się" na przytulanie, tym bardziej dobry nastrój udziela
się czytelnikom (i słuchaczom) książki. Na pewno jest to jedna z tych pozycji,
które poprawią humor niejednemu dziecku, a nawet dorosłemu. Podczas lektury uświadamiamy
sobie, jak ważne jest okazywanie uczuć, jak małymi gestami możemy poprawić nastrój
nie tylko sobie, ale też innym. Pozytywna energia łatwo się rozprzestrzenia,
trzeba tylko odważyć się ją dawać i nauczyć się ją przyjmować.
Idealnym dopełnieniem tekstu Przemysława Wechterowicza są
ilustracje Emilii Dziubak - stonowane, niezwykle ciepłe, a jednocześnie zabawne.
Jedyne, co mnie w tej książce drażni, to czcionka. Zupełnie
nieuzasadnione i niezrozumiałe jest dla mnie ciągłe zmienianie koloru i
wielkości pisma. Mnie osobiście takie zabiegi rozpraszają, ale to już kwestia
gustu.
Na zakończenie dodam, że jako osoba dość zamknięta w sobie,
zdystansowana do świata i ograniczona konwenansami, chciałam pisać o tej
książce w kontekście naruszania granic przestrzeni osobistej, dyskomfortu,
zawstydzenia, przełamywania oporu przed bliskością. O tym, że przytulić dziecko
jest łatwo, ale sąsiada to już niekoniecznie. Cóż jednak poradzę, kolejny raz
przeczytałam dzisiaj tę książkę z moimi dziećmi i udzielił mi się trochę ten
beztroski, entuzjastyczny, przytulaśny nastrój. A czemu nie? Wieczorem trzeba
się porządnie poprzytulać, bo rano znowu czeka nas rozłąka.
Proszę mnie przytulić
Tekst: Przemysław Wechterowicz
Ilustracje: Emilia Dziubak
Agencja Edytorska Ezop
Dzięki za tę książkę! Szukałam jej dziś w Empiku, ale nie znalazłam (nie pamiętałam dokładnie tytułu po tym jak zobaczyłam Twój wpis wczoraj na FB i szukałam po okładkach:). Ale na pewno przy najbliższej okazji ją zamówię, bo początek roku szkolnego okazał się być stresujący nawet dla już zaprawionego w boju, jakby się wydawało, przedszkolaka.
OdpowiedzUsuńTa książka jest zaraźliwie optymistyczna. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Powodzenia w przedszkolu!
UsuńSama chetnie bym przeczytala te ksiazke ;)
OdpowiedzUsuńZachęcam. Ilustracje też są bardzo przyjemne; mnie rozbraja ta z mordką misia umorusaną miodem, albo ta, na której tata niedźwiedź puszcza samolocik zrobiony z liścia.
Usuń