wtorek, 22 września 2015

Ile warstw ma książka? - warsztaty w Galowicach


Książki to nasza pasja. Lubimy je nie tylko czytać, ale też oglądać, dotykać, wąchać. Lubimy je mieć w domu, by móc do nich wracać. Lubimy o nich rozmawiać. Jesteśmy odbiorcami literatury dziecięcej w każdym możliwym aspekcie. Ale jak z odbiorcy stać się twórcą książki? Ten problem nurtował mnie, od kiedy Starsza postanowiła napisać dalszą część "Książki bez obrazków" (jeśli nie pamiętacie, jak czytaliśmy "Książkę bez obrazków", zajrzyjcie TU). Sami wiecie, od pomysłu do realizacji nie taka prosta droga, a ja nie miałam pojęcia, jak się zabrać za wspólne tworzenie książki, by nie znudzić i nie zniechęcić dziecka. Gdy dowiedziałam się o warsztatach "Ile warstw ma książka" w Muzeum Powozów Galowice, od razu wiedziałam, że to coś dla nas. Byliśmy, zobaczyliśmy, stworzyliśmy.


W niedzielę 20.09.2015 spóźnieni i zestresowani przyjechaliśmy do Muzeum Powozów Galowice. Miałam obawy, czy uda nam się jeszcze załapać na warsztaty, ale okazało się, że impreza jest otwarta dla wszystkich i można się przyłączyć w każdej chwili. Na szczęście, bo gości było naprawdę sporo.

Pierwsza część spotkania prowadzona była przez redaktora z WydawnictwaWarstwy i miała formę pogadanki dla dzieci. 


Słuchacze dowiedzieli się, jak powstaje książka i z czego jest zbudowana. Dzieci poznały kilka fachowych terminów, jak blok książki, wyklejka, obwoluta, skrzydełka. Fachowe terminy? - pomyślicie - To wieje nudą. Nic bardziej mylnego! Prowadzący potrafił zainteresować dzieciaki, a one od razu z entuzjazmem podchwytywały temat i dawały się wciągnąć w rozmowę o architekturze książki. Następnie można było zobaczyć oryginalne ilustracje Mieczysława Piotrowskiego, które były niegdyś drukowane w "Świerszczyku". Dzieciaki kłębiły się wokół redaktora prowadzącego spotkanie, każdy chciał zobaczyć archiwalne rysunki.  


Po takiej intelektualnej rozgrzewce przyszła kolej na prawdziwie twórczą pracę. Druga część spotkania prowadzona była przez Katarzynę Bury z Tekturowo i polegała na tworzeniu przestrzennych książek-segregatorów, tzw. lapbooków. By zainspirować dzieci, pani Katarzyna zaprezentowała najpierw ciekawe przykłady książek przestrzennych. Widziałam, jak mojej Starszej zaświeciły się oczy na widok "ABC3D" albo prac Davida A. Cartera. Te książki robią wrażenie nie tylko na dzieciach! Sama byłam zafascynowana, bo przyznam szczerze - Cartera nie znałam.

Gdy dowiedzieliśmy się już, jakie cuda można stworzyć z papieru i sznurka, przystąpiliśmy do pracy. W ruch poszły teczki (podstawa lapbooka), papierowe i foliowe woreczki, kolorowe kartki, sznurki, klej i nożyczki. Niektórzy mieli naprawdę wspaniałe pomysły! Nam na początku było trudno, ale jak już ustaliłyśmy temat naszego lapbooka, to pomysły same zaczęły się pojawiać. Starsza, początkowo zjeżona widokiem kleju (od zawsze tak ma - nie cierpi dotykać kleju), szybko się przełamała i z coraz większym entuzjazmem tworzyła swoją "Książkę na wspomnienia". Bardzo się w to zaangażowała, zresztą do dzisiaj udoskonala ją w domu. Pewna ukochana przyjaciółka ma bowiem dostać niebawem ten swoisty pamiętnik na urodziny.




Muzeum Powozów Galowice, Wydawnictwo Warstwy oraz Katarzyna Bury z Tekturowo zorganizowali dla dzieci naprawdę ciekawe i inspirujące spotkanie. A my przyjemnie i twórczo spędziliśmy niedzielę. I co najważniejsze - nareszcie mamy "samorobioną" (określenie Starszej) książkę. Nie jest to wprawdzie planowana kontynuacja "Książki bez obrazków", ale też jest BZIMPOWA!







2 komentarze:

  1. Super atrakcja dla dzieci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko dla dzieci - tak mi się spodobał lapbook, że sama zapragnęłam taki sobie zrobić. Kombinuję, na co mogłabym go wykorzystać. Może posłuży jako segregator na rachunki...

      Usuń