Książki to nasza pasja. Lubimy je nie tylko czytać, ale też oglądać, dotykać, wąchać. Lubimy je mieć w domu, by móc do nich wracać. Lubimy o nich rozmawiać. Jesteśmy odbiorcami literatury dziecięcej w każdym możliwym aspekcie. Ale jak z odbiorcy stać się twórcą książki? Ten problem nurtował mnie, od kiedy Starsza postanowiła napisać dalszą część "Książki bez obrazków" (jeśli nie pamiętacie, jak czytaliśmy "Książkę bez obrazków", zajrzyjcie TU). Sami wiecie, od pomysłu do realizacji nie taka prosta droga, a ja nie miałam pojęcia, jak się zabrać za wspólne tworzenie książki, by nie znudzić i nie zniechęcić dziecka. Gdy dowiedziałam się o warsztatach "Ile warstw ma książka" w Muzeum Powozów Galowice, od razu wiedziałam, że to coś dla nas. Byliśmy, zobaczyliśmy, stworzyliśmy.
W niedzielę 20.09.2015 spóźnieni i zestresowani
przyjechaliśmy do Muzeum Powozów Galowice. Miałam obawy, czy uda nam się jeszcze
załapać na warsztaty, ale okazało się, że impreza jest otwarta dla wszystkich i
można się przyłączyć w każdej chwili. Na szczęście, bo gości było naprawdę sporo.
Pierwsza część spotkania prowadzona była przez redaktora z WydawnictwaWarstwy i miała formę pogadanki dla dzieci.
Słuchacze dowiedzieli się, jak
powstaje książka i z czego jest zbudowana. Dzieci poznały kilka fachowych
terminów, jak blok książki, wyklejka, obwoluta, skrzydełka. Fachowe terminy? - pomyślicie - To wieje nudą. Nic bardziej mylnego! Prowadzący
potrafił zainteresować dzieciaki, a one od razu z entuzjazmem podchwytywały
temat i dawały się wciągnąć w rozmowę o architekturze książki. Następnie można
było zobaczyć oryginalne ilustracje Mieczysława Piotrowskiego, które były niegdyś
drukowane w "Świerszczyku". Dzieciaki kłębiły się wokół redaktora
prowadzącego spotkanie, każdy chciał zobaczyć archiwalne rysunki.
Po takiej intelektualnej rozgrzewce przyszła kolej na
prawdziwie twórczą pracę. Druga część spotkania prowadzona była przez Katarzynę
Bury z Tekturowo i polegała na tworzeniu przestrzennych książek-segregatorów,
tzw. lapbooków. By zainspirować dzieci, pani Katarzyna zaprezentowała najpierw
ciekawe przykłady książek przestrzennych. Widziałam, jak mojej Starszej zaświeciły
się oczy na widok "ABC3D" albo prac Davida A. Cartera. Te książki
robią wrażenie nie tylko na dzieciach! Sama byłam zafascynowana, bo przyznam
szczerze - Cartera nie znałam.
Gdy dowiedzieliśmy się już, jakie cuda można stworzyć z
papieru i sznurka, przystąpiliśmy do pracy. W ruch poszły teczki (podstawa
lapbooka), papierowe i foliowe woreczki, kolorowe kartki, sznurki, klej i
nożyczki. Niektórzy mieli naprawdę wspaniałe pomysły! Nam na początku było
trudno, ale jak już ustaliłyśmy temat naszego lapbooka, to pomysły same zaczęły
się pojawiać. Starsza, początkowo zjeżona widokiem kleju (od zawsze tak ma -
nie cierpi dotykać kleju), szybko się przełamała i z coraz większym entuzjazmem
tworzyła swoją "Książkę na wspomnienia". Bardzo się w to
zaangażowała, zresztą do dzisiaj udoskonala ją w domu. Pewna ukochana
przyjaciółka ma bowiem dostać niebawem ten swoisty pamiętnik na urodziny.
Muzeum Powozów Galowice, Wydawnictwo Warstwy oraz Katarzyna
Bury z Tekturowo zorganizowali dla dzieci naprawdę ciekawe i inspirujące
spotkanie. A my przyjemnie i twórczo spędziliśmy niedzielę. I co najważniejsze
- nareszcie mamy "samorobioną" (określenie Starszej) książkę. Nie
jest to wprawdzie planowana kontynuacja "Książki bez obrazków", ale też jest
BZIMPOWA!
Super atrakcja dla dzieci :)
OdpowiedzUsuńNie tylko dla dzieci - tak mi się spodobał lapbook, że sama zapragnęłam taki sobie zrobić. Kombinuję, na co mogłabym go wykorzystać. Może posłuży jako segregator na rachunki...
Usuń