poniedziałek, 7 września 2015

"PROSZĘ MNIE PRZYTULIĆ"



Po pierwszym tygodniu września, gdy z powodu rozłąki, poznawania nowych miejsc i ludzi oraz nowych obowiązków targają nami skrajne uczucia, ratujemy się sesją wieczornego przytulania. Nasze lektury w tych dniach powinny być ciepłe, miłe i przyjemne. Żadnych trudnych tematów! Chcemy wyłącznie bliskości i ciepła. Dlatego dzisiaj czytamy "Proszę mnie przytulić".


Tata niedźwiedź zdradza swojemu synkowi sposób na udany dzień. Jest to "mocne przytulenie się do kogoś". Niedźwiadek z entuzjazmem postanawia od razu wypróbować, czy to działa. Ojciec i syn ruszają więc w odwiedziny do swojego sąsiada, Pana Bobra. Wizyta pozostawia w niedźwiadku uczucie niepewności i niedosytu, namawia więc tatę na dalszą wyprawę. 



Łasica, Zające, Wilk, Łoś, Gąsienica - każde zwierzę trochę inaczej reaguje na niecodzienną propozycję przytulenia się. Dla jednych jest to krępujące, dla innych zupełnie naturalne. Nikt jednak nie pozostaje na przytulanie obojętny. Pan Bóbr uznał sąsiadów za ekscentrycznych, ale sympatycznych. Łasica się wzruszyła. Zające "nie mogły uwierzyć w swoje szczęście" (koniecznie przeczytajcie, dlaczego). Były też uściski bez poufałości i uściski bardzo dokładne. Dla Myśliwego natomiast spotkanie z radosnymi niedźwiedziami okazało się dosłownie rozbrajające. Na koniec ojciec i syn przytulili siebie nawzajem "najmocniej, najdokładniej i najczulej, jak tylko potrafili".



Każde kolejne spotkanie dawało misiom coraz więcej pozytywnej energii, a ta przechodziła na ściskanych znajomych. Im bardziej niedźwiedzie "nakręcają się" na przytulanie, tym bardziej dobry nastrój udziela się czytelnikom (i słuchaczom) książki. Na pewno jest to jedna z tych pozycji, które poprawią humor niejednemu dziecku, a nawet dorosłemu. Podczas lektury uświadamiamy sobie, jak ważne jest okazywanie uczuć, jak małymi gestami możemy poprawić nastrój nie tylko sobie, ale też innym. Pozytywna energia łatwo się rozprzestrzenia, trzeba tylko odważyć się ją dawać i nauczyć się ją przyjmować.


Idealnym dopełnieniem tekstu Przemysława Wechterowicza są ilustracje Emilii Dziubak - stonowane, niezwykle ciepłe,  a jednocześnie zabawne.

Jedyne, co mnie w tej książce drażni, to czcionka. Zupełnie nieuzasadnione i niezrozumiałe jest dla mnie ciągłe zmienianie koloru i wielkości pisma. Mnie osobiście takie zabiegi rozpraszają, ale to już kwestia gustu. 

Na zakończenie dodam, że jako osoba dość zamknięta w sobie, zdystansowana do świata i ograniczona konwenansami, chciałam pisać o tej książce w kontekście naruszania granic przestrzeni osobistej, dyskomfortu, zawstydzenia, przełamywania oporu przed bliskością. O tym, że przytulić dziecko jest łatwo, ale sąsiada to już niekoniecznie. Cóż jednak poradzę, kolejny raz przeczytałam dzisiaj tę książkę z moimi dziećmi i udzielił mi się trochę ten beztroski, entuzjastyczny, przytulaśny nastrój. A czemu nie? Wieczorem trzeba się porządnie poprzytulać, bo rano znowu czeka nas rozłąka.


Proszę mnie przytulić
Tekst: Przemysław Wechterowicz
Ilustracje: Emilia Dziubak
Agencja Edytorska Ezop

4 komentarze:

  1. Dzięki za tę książkę! Szukałam jej dziś w Empiku, ale nie znalazłam (nie pamiętałam dokładnie tytułu po tym jak zobaczyłam Twój wpis wczoraj na FB i szukałam po okładkach:). Ale na pewno przy najbliższej okazji ją zamówię, bo początek roku szkolnego okazał się być stresujący nawet dla już zaprawionego w boju, jakby się wydawało, przedszkolaka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta książka jest zaraźliwie optymistyczna. Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Powodzenia w przedszkolu!

      Usuń
  2. Sama chetnie bym przeczytala te ksiazke ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam. Ilustracje też są bardzo przyjemne; mnie rozbraja ta z mordką misia umorusaną miodem, albo ta, na której tata niedźwiedź puszcza samolocik zrobiony z liścia.

      Usuń