- Mamo, a może go komuś oddajmy? - zaproponowała Starsza
pewnego dnia, gdy Młodszy dał nam się porządnie we znaki. Dziecko, z ust mi to
wyjęłaś... pomyślałam w chwili słabości. Ale nie ma lekko. Pora pogadać o
uczuciach i odpowiedzialności! A jak najłatwiej przeprowadzić z dzieckiem
trudną rozmowę? Oczywiście - trzeba najpierw przeczytać odpowiednią bajkę.
Dla nas punktem wyjścia do rozmów o odpowiedzialności była
książka "Moje-nie moje" Liliany Bardijewskiej. Lektura nie jest zbyt
długa, w sam raz do przeczytania w jeden wieczór. Dzięki temu można od razu
podjąć rozmowę na jej temat.
Jest moje!
Na leśnej polanie pojawia się jajo, a ponieważ jest
wyjątkowo piękne, każde zwierzę chce je mieć. Ozdobna skorupka łudzi, kusi, wydaje
się być obietnicą czegoś jeszcze piękniejszego. Dlatego zarówno ptaki, jak i wąż,
pająk, mrówki czy krokodyl przekonują o chęci, konieczności wręcz,
zaopiekowania się znaleziskiem. Jest złość, burczenie, pokrzykiwania, pyskówki.
Wśród zwierząt nie ma zgody, a przed wielką awanturą ratuje je dopiero rozsądny
kangur. Proponuje, by wyznaczyć dyżury, aby każdy po kolei mógł opiekować się
jajkiem.
To nie moje!
Pewnego dnia skorupka pęka. Pęka tym samym mydlana bańka
wyobrażeń i oczekiwań. To, co się wykluło, nie ma nic wspólnego z wyrafinowanym
pięknem swej otoczki. Jakby magnes zmienił swój biegun - szkaradne pisklę
odstrasza zwierzęta z tą samą siłą, z jaką piękne jajo je przyciągało. Został
tylko kangur. "No cóż, wygląda na to, że jesteś mój", westchnął i
przygarnął malucha.
I pomyśleć, że mógł
być nasz...
Można pomyśleć - teraz pora na frazesy: pozory mylą, nie wszystko złoto, co się świeci. Ale to nie do końca
tak. Bo to nie jest historia o brzydkim kaczątku. To historia o budowaniu
relacji, o odpowiedzialności za drugą istotę. Jeśli poświęcisz komuś swój czas,
troskę, miłość, to spotka cię nagroda. Tą nagrodą nie jest jednak czyjaś wdzięczność,
ale radość z wzajemnego poznawania się, które daje możliwość dostrzeżenia piękna
w drugiej istocie. Piękno to nie ma oczywiście nic wspólnego z wyglądem
zewnętrznym. Jednak zwierzęta o tym nie wiedziały, zbyt powierzchownie oceniły
pokracznego pisklaka.
Tyle na temat fabuły. Po przeczytaniu bajki przyjrzałyśmy
się bliżej ilustracjom. Próbowałyśmy odgadywać emocje zwierząt. Rysunki są
wyraziste, więc nie było to trudne zadanie. Zastanawiałyśmy się też, czy i jak
kolorystyka poszczególnych ilustracji współgra z emocjami, które towarzyszą
opowiadanej historii. Myślę, że analiza emocji na rysunkach to dobry punkt
wyjścia do rozmowy o własnych uczuciach.
Przemaglowałam trochę moją starszą latorośl, było o
niespełnionych oczekiwaniach, o rozczarowaniu i zazdrości. Także o ciekawości
tego, co będzie i tego, kim my będziemy w przyszłości. Czy mamy na to wpływ?
Czy kształtujemy siebie nawzajem?
Nie da się tego tematu zakończyć inaczej, niż zrobiła to
Liliana Bardijewska w swojej książce. Dedykacja na ostatniej stronie zawiera
taką oto sentencję: "Każdy ma swojego kangura. Ale też każdy może być
kangurem, który dostrzeże piękno ukryte w innych."
Uwielbiam książki, w których ostatnia strona nie jest
końcem, ale początkiem nowej historii. Tym razem naszej.Też macie takie książki?
Moje-nie moje
Tekst: Liliana Bardijewska
Ilustracje: Krystyna Lipka-Sztarbałło
Agencja Edytorska "Ezop"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz